niedziela, 13 grudnia 2015

rozwój samochodu

bardzo przepraszam, ale co to ten eter eksymetylowy OME? Albo: "Wodór produkowany jest z pary wodnej nową metodą elektrolizy wysokotemperturowej w 800 stopni i 20 atm." brzmi jak zaklęcie czarnoksiężnika. Jedyne co jest w tej informacji pewne to fakt, że - wg jak rozumiem informacji f-my Sunfire? - wodór w jakiejś postaci użyto do wytworzenia innego paliwa płynnego. Podobno ma byc tanie? Tylko co da się napędzać tymże eterem? Tzn. co może z nim dalej zrobić ew. nabywca? Kilka pozycji wyżej pojawia sie pewna definicja BATERII - chyba rzeczywistym zamysłem w opracowaniu tej (i wielu podobnych) technologii jest rozwiązanie problemu TRWAŁEGO zmagazynowania wytworzonych (w dowolny zresztą sposób, w tym również z tzw. źródeł odnawialnych ) nadwyżek energii. W tym sensie nie jest to oczywiście technologiczne nowatorstwo tylko korporacyjna wersja propozycji substytutu butelki lejdejskiej. Paradoksalnie - to ekonomia może ew. określić, czy ów eter ma szansę zostać BATERIĄ, czy tylko KONDENSATOREM. Z pary wodnej wytwarza się wodór (wydajność 90%) w temp 800 stopni. Twój rozumek nie wystarczył do zrozumienia, że jest to nowatorska metoda, do tej pory nie znana. Ten wodór można przechowywać i wytwarzać z niego prąd co jest lepsze niż niszczące krajobraz pompownie i daje się stosować lokalnie bez wielkich inwestycji. Wymagające przesyłu proądu przez 1000 kilometrów. Nawet w Niemczech jest tylko jedna bo ludzie protestują. Nowatorskość metod też stwarza ci problemy. Z wodoru i dwutlenku węgla wytwarza się CO jako podstawa do dalszej obróbki chemicznej i wytwarzania płynnych paliw OME i g mnie obchodzi, czyś to zrozumiał. Efektywność łączna procesu to 70% i koszt to 1,30€. Dzisiaj to za drogo. Pierwsze urządzenie tego typu już pracuje i Niemców podwójne g obchodzi, czy jakiemuś pajacowi na wschodzie to się podoba i czy to jego rozumek to objął. A celem moim nie było omawianie techniki tylko pokazanie, że jeśli się szuka rozwiązań to można znaleźć. Niczego nie znajdą ci, którzy widzą w tym "tylko nomenklaturowe znamiona naukowego czy cywilizacyjnego postępu". Wiecznie źle, wiecznie nic z tego nie będzie, wiecznie inni to durnie i wiecznie grajdoł wie lepiej. A to tylko grajdoł był i będzie. Na koniec: uprzejmie dziękuję za tak dokładne i jakże nienomenklaturowe wyjaśnienie szczegółów - choć nadal mam wątpliwości, np. skąd u naszych sąsiadów jest ta para "w temp 800 stopni"? Gejzery najbliżej są na Islandii. Chyba. Chyba też coś koło 1000km. Przykro mi - rzeczywiście nie ogarniam rozumkiem całej złożoności , bo np "wodór można przechowywać i wytwarzać z niego prąd" - naprawdę? Jest pani pewna, że wszystkich " Niemców podwójne g obchodzi", że każdy eter jest jedną z najniebezpieczniejszych substancji (tworzy wybuchowe nadtlenki w wyniku np. działania światła i/lub kontaktu z powietrzem) czy tylko tych z firmy Sunfire? Ale - przecież nie ogarniam, że ONI wynaleźli eter, który da sie odkroić nożem i trzymac w domu w lodówce. W powszechność samochodów na wodór mało wierzę, jako osoba używająca innych cieczy kriogenicznych, np. azotu. Ale to, co przeczytałem w Sunfire robi wrażenie na doktorze inżynierze. Ja w ogóle uważam, że w przyszłości czeka nas wszystkich druga Japonia, to znaczy samochody dla nielicznych wybranych, no i taksówkarzy, a dla całej reszty rowery, pociągi i piechota. W każdym razie bliski kontakt gwarantuje ulgę w stresie wywołanym przymusową kontemplacją rzeczywistości, czyli tzw. grajdołu. "Inna ciekawa możliwość: Jeśli paliwa będą za drogie, wystarczy w okresach taniego prądu wytwarzać wodów i przy zapotrzebowaniu używać ogniw wodorowych do produkcji prądu." W okresach taniego prądu (o ile już sprecyzujemy, kiedy prąd jest tani ) najbardziej opłaca sie pompować wodę w istniejących elektrowniach wodnych typu szczytowo-pompowego gdyż aktualnie to one są największym akumulatorem energii potencjalnej, jaki ludzkości udało się skonstruować i jednoczesnie w pełni panować nad tą technologią (przy zachowaniu racjonalnych parametrów ekonomicznych całości). EKOLOGICZNĄ jak najbardziej, choć i tu czepialscy znajdą skazy. Wydaje mi się, że racjonalny krytycyzm niestety nie jest normą, czego nie można powiedzieć o bezkrytycznym wchłanianiu komunikatów/informacji, które często zawierają tylko nomenklaturowe znamiona naukowego czy cywilizacyjnego postępu.